Każdy kocha co innego. Tak się składa, że ja kocham buty, a ostatnio coraz bardziej kocham torebki. O ile z butami można trochę zaszaleć, o tyle torebki według mnie powinny być zrównoważone, głównie jeśli chodzi o krój. Nie lubię przesady. W tej części garderoby jestem jednak minimalistką. Odpadają tutaj wszelkie błyskotki, napisy, przypinki i inne tandety. Aktualnie sklepy są przepełnione akcesoriami, które totalnie nie są w moim guście, dlatego tak trudno znaleźć mi porządną, prostą torebkę. Ta wymarzona musi być przede wszystkim zapinana - wolę nie kusić autobusowych złodziejaszków. Powinna być także pakowna, a w środku musi posiadać kieszonki bądź przypinkę na klucze czy portfel. Wszystkie moje kryteria spełniają torby od Michaela Korsa. Dla jednych ideałem są torebki LV, dla innych Prady, a dla mnie to właśnie Michael Kors jest w tej kwestii mistrzem. Wybrałam na bloga te, które najbardziej są w moim guście. Jeśli miałabym kupować, to rozpoczęłabym kolekcjonowanie MK od modelu Jet Set, Hamilton (taka klasyka) oraz Selma. Ich ceny rozpoczynają się od ok. 900 zł, więc chyba zacznę oszczędzać! :)
A jaki jest dla Was ideał torebki? :)
great <3 lovely! xx
OdpowiedzUsuńNie dziwię Ci się, torebki są cudne <3
OdpowiedzUsuńza mną chodzi Salma, choć niedawno kupiłam podobnego ciut Bedforda :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam torebki Majkela.. zegarki zresztą też :D
Thanks for finally talking about > "Michael Kors" < Loved it!
OdpowiedzUsuńHere is my weblog :: falaffelmafia.
blogspot.com